Ukryta moc muzyki
Większość z nas myśli o muzyce w terapii jak o elemencie tła – czymś na kształt przyciemnionego oświetlenia czy wygodnego fotela. To narzędzie, które ma stworzyć nastrój, uspokoić, pomóc się skupić.
Jednak w świecie psychoterapii wspomaganej psychodelikami (PAP) dzieje się coś zupełnie innego. Muzyka przestaje być pasywnym tłem i przechodzi głęboką transformację, stając się aktywnym, integralnym uczestnikiem procesu leczenia. Nie jest już tylko słyszana – jest współtworzona przez umysł pacjenta.
Najnowsze badanie opublikowane w Frontiers in Psychiatry ujawniło cztery zdumiewające sposoby, w jakie rola muzyki zostaje całkowicie przedefiniowana pod wpływem psylocybiny. To, co odkryli naukowcy, podważa wszystko, co do tej pory sądziliśmy o roli muzyki w psychoterapii. Przyjrzyjmy się tym odkryciom.
Wniosek 1: Muzyka nie jest „słyszana” – jest tworzona wewnętrznie
Pierwszy i najbardziej fundamentalny wniosek z badania to Metamorfoza. Pod wpływem psylocybiny nagrana muzyka, odtwarzana ze słuchawek, przestaje być zewnętrznym bodźcem. Zamiast tego przekształca się w głęboko osobiste, wielozmysłowe doświadczenie, które pacjent odczuwa jako generowane od wewnątrz.
Zmiana jest tak radykalna, że niektórzy uczestnicy po sesji w ogóle nie pamiętali, by słyszeli jakąkolwiek muzykę. To, czego doświadczyli, tak bardzo różniło się od codziennego słuchania, że ich mózg nie zaklasyfikował tego jako „muzyki”. Złożone aranżacje rozpadały się na „formę elementarną” – pojedynczy dźwięk bębna, samotny ton. Te elementarne dźwięki łączyły się z wspomnieniami, emocjami i doznaniami fizycznymi, tworząc to, co badacze nazwali „momentami symfonicznymi”. Charakteryzują się one dwiema niezwykłymi właściwościami:
- Symetrią: Wszystkie zmysły idealnie się ze sobą synchronizują. Dźwięk, obraz i odczucia w ciele stają się jednym, spójnym doświadczeniem. Jak opisał to jeden z uczestników: „A muzyka była zsynchronizowana z obrazami, które tworzył mój umysł, a ja byłem zsynchronizowany z muzyką do tego stopnia, że moje ciało było… zsynchronizowane i wibrowało w rytm dźwięku i obrazu”.
- Jednoczesnością: Dźwięk, obraz i uczucia pojawiają się jako jedna, w pełni uformowana całość, bez linearnej relacji przyczynowo-skutkowej. „… kwiaty otwierały się, gdy grał instrument smyczkowy… wszystko przesuwało się, płynęło i zmieniało, gdy zmieniała się muzyka” – wspomina inny pacjent.
Siłę tej transformacji najlepiej widać w kontraście z grupą placebo. Jej uczestnicy opisywali muzykę w zwyczajny, codzienny sposób, jak pacjent, który zapamiętał utwór, bo „brzmiał jak piosenka, którą kiedyś słyszałem na Bali”. W świecie psychodelicznym taka zewnętrzna percepcja zanika, a doświadczenie staje się unikalnym aktem współtworzenia między nagraniem a świadomością.
“Pamiętam, jak w pewnym momencie pomyślałem: czy ja przestałem słuchać muzyki ze słuchawek? Bo to ja kontrolowałem muzykę… Pomyślałem, że może… podświadomie przestałem słuchać… właściwej ścieżki dźwiękowej i wymyślałem muzykę w mojej głowie. Jakby… byłem jednością z systemem, że tak powiem”. – Uczestnik P6
Wniosek 2: Muzyka staje się żywą, czującą istotą
Ten radykalny przeskok od zewnętrznego dźwięku do wewnętrznego aktu tworzenia otwiera drogę do kolejnej, jeszcze bardziej zdumiewającej transformacji: muzyka nie tylko staje się osobista – staje się żywa.
Drugi wniosek, nazwany Ożywieniem, pokazuje, że przekształcona „muzyka elementarna” często była doświadczana jako świadomy byt, który ma własną osobowość, intencje i wolę. W relacjach uczestników muzyka stawała się aktorem na terapeutycznej scenie. Potrafiła przemawiać głosem zmarłych bliskich, przywoływać duchy przodków lub pojawiać się jako potężna istota – czasem życzliwa, a czasem wręcz wroga.
Oznacza to, że przestrzeń terapeutyczna nie była już zajmowana tylko przez pacjenta i terapeutów. Dołączał do niej trzeci, potężny, (nie-ludzki) aktor: sama muzyka. To odkrycie rzuca nowe światło na intensywność i nieprzewidywalność sesji psychodelicznych. Muzyka przestaje być narzędziem w rękach terapeuty, a staje się autonomiczną siłą, z którą pacjent musi wejść w interakcję.
“Muzyka była osobną istotą i próbowała mnie zabić”. – Uczestnik P27
Wniosek 3: Muzyka jako mistrz i nauczyciel
Gdy muzyka staje się świadomym, intencjonalnym bytem, jej rola ewoluuje jeszcze bardziej. Z potężnego, lecz nieprzewidywalnego aktora na scenie umysłu, przeistacza się w przewodnika i nauczyciela.
Trzeci motyw badania to Nauka. Uczestnicy opisywali, jak uczyli się współpracować z muzyką, która aktywnie kształtowała ich wewnętrzną podróż. Muzyka zdawała się prezentować im „lekcje” lub zabierać ich w konkretne „podróże”, popychając do konfrontacji z trudnymi wspomnieniami lub pomagając znaleźć kreatywne rozwiązania w chwilach kryzysu. Co fascynujące, stawała się ona „areną do rozwijania mistrzostwa”. Uczestnicy, którzy przechodzili drugą sesję, czuli, że potrafią już nawigować po doświadczeniach, które za pierwszym razem były przytłaczające.
Muzyka stała się też subtelnym kanałem komunikacji z terapeutami. Niektórzy pacjenci mieli wrażenie, że terapeuci wiedzą, co dzieje się w ich wewnętrznym świecie i w odpowiedzi na to sterują muzyką. To poczucie bycia pod opieką wzmacniało więź terapeutyczną i poczucie bezpieczeństwa. Jak ujął to jeden z pacjentów, czuł, że terapeuci „byli w stanie kontrolować niektóre moje uczucia poprzez muzykę… zakładam, że byli w stanie zmieniać muzykę, gdy uznali, że tego potrzebuję”.
„Każdy utwór był jakby inną lekcją albo inną podróżą. Byłem bardzo świadomy, że wchodzę w to, zdobywam te wszystkie wglądy, a potem utwór dobiegał końca i myślałem: „o, to już koniec”. Była mała przerwa, a potem zaczynał się następny i zanurzałem się w kolejnej lekcji”. – Uczestnik P25
Wniosek 4: Doświadczenie tworzy sojusznika na całe życie
Ta głęboka relacja, w której muzyka jest nauczycielem, a pacjent uczniem, nie kończy się wraz z wyciszeniem ostatniego utworu. Przeciwnie, przeradza się w trwałą, terapeutyczną współpracę, która wykracza daleko poza gabinet terapeutyczny.
Ostatni wniosek, Współpraca, pokazuje, że doświadczenie „muzyki elementarnej” zakorzenia się w świadomości i przenosi na codzienne życie. Uczestnicy odkrywali, że mogą świadomie używać zwykłej, nagranej muzyki, aby ponownie uzyskać dostęp do stanów terapeutycznych i kontynuować pracę psychologiczną. Ta współpraca przybiera konkretne formy:
- Uczestnicy uczą się używać muzyki, aby świadomie powracać do nierozwiązanych momentów z sesji. Jeden z pacjentów (P17) opisywał, jak medytuje ze ścieżką dźwiękową, by zmierzyć się z „ciemnością lub pustką”, którą wciąż musi przepracować.
- Inni odkrywają, że muzyka staje się narzędziem do zdobywania nowych wglądów w fundamentalne doświadczenia z wczesnego dzieciństwa. Uczestnik P5 połączył „niezwykle niepokojącą” muzykę z sesji z trwającymi całe życie lękami przed „dyslokacją, dysocjacją i fragmentacją”, co pozwoliło mu zrozumieć ich głębsze korzenie.
Muzyka staje się stałym, dostępnym i darmowym sojusznikiem w ich dalszej pracy psychologicznej, długo po zakończeniu formalnej terapii, przekształcając codzienny zasób w potężne narzędzie do samoleczenia.
“…muzyka. Po prostu kocham muzykę. Moja muzyka gra 24/7. I po prostu płynę z muzyką, mogę teraz włączyć muzykę, zamknąć oczy i po prostu płynąć…. Tak. Mogę po prostu zatracić się w muzyce.” – Uczestnik P10
Więcej niż ścieżka dźwiękowa
Przedstawione badanie radykalnie zmienia nasze rozumienie roli muzyki w terapii wspomaganej psychodelikami. Pokazuje, że nie jest ona pasywnym narzędziem czy zewnętrznym bodźcem, który można „podać” pacjentowi niczym lekarstwo. W głębinach zmienionej świadomości muzyka przechodzi metamorfozę, stając się żywym, aktywnym i współpracującym aktorem w procesie leczenia.
To fundamentalna zmiana perspektywy: od zewnętrznej substancji, którą się administruje, do wewnętrznego sojusznika, który jest współtworzony przez umysł pacjenta. Muzyka staje się językiem, nauczycielem i trwałym partnerem w podróży ku uzdrowieniu.
Skoro muzyka może stać się aktywnym partnerem w leczeniu, jakie inne ukryte siły mogą czekać na odkrycie w naszej własnej świadomości?
Link do artykułu: https://www.frontiersin.org/journals/psychiatry/articles/10.3389/fpsyt.2025.1541528/full

